poniedziałek, 12 grudnia 2011

Luźne przemyślenia dotyczące kryzysu


Codziennie docierają do nas zewsząd informacje o kryzysie. Non stop słyszymy o tym, że znowu podrożeje jedzenie, prąd, gaz i paliwo. Każdy z nas obawia się o swoją przyszłość, bo jaka przyszłość nas czeka skoro w Polsce ceny idą do góry, a jest coraz mniej pracy? Skoro nikogo nie interesuje jak ten kraj będzie wyglądał za kilka lat.
Po prostu śmieszne jest to, że nasz rząd pracuje nad nowymi ustawami, które podobno mają sprawić „by Polakom żyło się lepiej”. Bowiem czy rzeczywiście któremuś politykowi zależy na zwykłym, szarym obywatelu? Nie! Każdy dba jedynie o własne interesy, a komu udało dorwać się do koryta, będzie przy nim siedział tak długo, jak tylko jest to możliwe.
Smutne jest jedynie to, że głosowaliśmy na ludzi obiecujących nam „złote góry”, a tymczasem rzeczywistość staje się coraz bardziej smutna i brutalna. Jak to jest możliwe, by w cywilizowanym i rozwiniętym kraju, ludzie zastanawiali się jak wyżywić rodzinę, jak przeżyć od wypłaty do wypłaty? Ba, przeżycie to wręcz za dużo powiedziane, bo to raczej wegetacja.
Podatki zwiększają się w zastraszającym tempie, państwo czerpie z tego korzyści, ale dlaczego pomimo takich wpływów (zarobków) jest w tym kraju np. tyle niedożywionych dzieci. Czy chociażby emerytów muszących przeżyć za marne grosze? Przecież to absurd, kpina. Obserwując dzisiejsze realia, mam wrażenie, że żyję w wielkim cyrku zarządzanym przez bandę klaunów, nie mających pojęcia o życiu i ciężkiej pracy. Nie potrafiących docenić faktu, że za pracę ludzi, to poniekąd oni dostają wynagrodzenie. Przecież miesięczna dieta przeciętnego posła wynosi zapewne więcej niż „normalny” obywatel jest w stanie zarobić w 4-5 miesięcy.
Uważam, że jeżeli sposób funkcjonowania tego państwa i ludzi nim zarządzających się nie zmieni, to niestety jego istnienie, byt stanie pod wielkim znakiem zapytania. Nadciągną ciemne chmury, które kolejne pokolenia będą starały się rozpędzić, by znowu ujrzeć słońce. Jednak czy im się uda?

Legalizacja prostytucji


W Polsce prostytucja jest niezwykle dochodowym i prężnie rozwijającym się biznesem. Wciąż jednak jest także tematem tabu. Tematem, którego boją się poruszać politycy, bo albo twierdzą, że      i tak nie da się z tym nic zrobić, albo też nie chcą narazić się opinii publicznej.
Jednak jak kilka dni temu słusznie zauważył Palikot, gdyby Polska nie była tak zacofanym krajem, można byłoby w bardzo prosty sposób załatać dziurę budżetową. Mianowicie w Niemczech czy Holandii gdzie prostytucja jest legalna i oczywiście opodatkowana, do Skarbu Państwa wpływa rocznie ponad 6 milionów euro. Czy i Polsce nie przydałby się taki zastrzyk gotówki?
Tym bardziej, że legalna prostytucja, to nie tylko korzyści dla Państwa, ale także dla samych prostytuujących się kobiet i ich sutenerów. Prostytutki bowiem miałyby stałą opiekę lekarską (badania okresowe), a także objęły by je składki emerytalne. Natomiast ich opiekunowie być może staliby się szefami, a nie katami (jak jest w wielu przypadkach).
Uważam, że jest to dobre rozwiązanie, bo żadne prawo nie zatrzyma i nie wyeliminuje prostytucji, a legalizując ją, można z niej czerpać korzyści.
 Jednak Polska jest wg mnie na tyle zacofanym krajem, że jeszcze przez wiele lat nasi politycy będą uważać, że lepiej zabrać już biednym ludziom, niż czerpać zyski z czegoś, co faktycznie może przynieść milionowe dochody.

Facebook = destrukcja?



W dobie wszechobecnego Internetu i coraz większej liczby portali społecznościowych , często zapominamy, że istnieje wokół inne życie. Zdarza się też, że wielu z nas nie potrafi już funkcjonować, bez facebooka, naszej-klasy czy innych portali.
Pomimo tego, że technologia tak bardzo się rozwinęła przez ostatnie lata, to czy rzeczywiście jest to dobre i ułatwia życie?
Otóż uważam, że nie. Przykładem mogą być badania amerykańskich naukowców, które pokazują, że co piąty rozwód ma związek z Facebookiem. Tzn., że partnerzy zawiązują coraz więcej internetowych znajomości, flirtów, co pośrednio przyczynia się do powstania rozłamu małżeństwa czy jakiegokolwiek innego związku partnerskiego. Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać w „realu”, bo dużo łatwiej jest im zwierzyć się wirtualnemu przyjacielowi. Coraz więcej par nie potrafi sobie także zaufać, bo jak zareagować kiedy nasz partner znajduje piękną „przyjaciółkę” czy przystojnego „przyjaciela” na Facebooku i poświęca jej/jemu cały wolny czas? Nasuwa się wtedy pytanie, czy to już zdrada, a może wszystko jest na najlepszej drodze, aby do niej doszło? Poza tym (o czym wielu z nas zapomina) Internet daje nam nie tylko możliwość kontaktu z ludźmi na całym globie, ale to także destrukcyjna siła, potrafiąca zniszczyć człowieka.
Inne badania pokazują, że ludzie każdą wolną chwilę spędzają na pielęgnowaniu internetowych znajomości , ale niezwykle ważne (o czym również nie pamiętam) jest to, że odziera on nas z naszej prywatności.
Co ciekawe, sam Facebook przyczynił się do obniżenia sprawności seksualnej, szczególnie młodych par, ponieważ ludzie zamiast wieczorem uprawiać seks, siedzą z laptopem na kolanach, każdy po swojej stronie łóżka. Są razem, ale niestety nie ze sobą.
Uważam, że portale społecznościowe, pomimo wielkich możliwości jakie nam dają, są w rzeczywistości niezwykle szkodliwe. Szczególnie wtedy, kiedy ludzie nie potrafią z nich korzystać.

niedziela, 27 listopada 2011

Kręć Wrocław!

   Biorąc pod uwagę rozmowy ze znajomymi- postanowiłam napisać o konkursie "Kręć Wrocław"! Byłam zaskoczona, bo spora część ludzi nie wiedziała, że coś takiego w ogóle się odbywa. Przecież nawet w komunikacji miejskiej wyświetlały się na ten temat ogłoszenia...?!
   Co prawda konkurs już się zakończył, znamy już nawet jego wyniki, ale wydaje mi się być ważnym przedsięwzięciem dla miasta Wrocław. Dotyczy bowiem rzeczy, która będzie funkcjonować cały rok.
   Dokładna nazwa, to " Kręci Cię Wrocław? Kręć Wrocław!" i polega na wybraniu filmu promującego miasto- w kraju, ale również za granicą. Co najważniejsze- nie trzeba być zawodowcem! W konkursie mogą wziąć udział wszystkie chętne osoby. Liczy sie jednak oryginalność i niebanalność. Oprócz tego, że film będzie promował Wrocław- zwycięzcy otrzymują nagrody pieniężne. W tym roku było to 7 tysięcy złotych - za nagrodę główną.

Wszystkie informacje można znaleźć na stronie: http://krecwroclaw.pl/ 


   Zachęcam do zapoznania się z tą stroną!Znajdziecie tu wszystkie filmiki, które brały udział w konkursie. Jednak gdybyście byli na tyle leniwi i jej nie odwiedzili- wrzucam filmik, który w tym roku zdobył 1. miejsce. Każdy szanujący się mieszkaniec Wrocławia- powinien go zobaczyć:) Miłego oglądania!



Polacy, a Facebook.

   Kolejny raz, podczas odwiedzenia witryny kwejk.pl, natrafiłam na ciekawy schemat. Dotyczy on znów facebook'a,  a mianowicie ukazuje oddziaływanie portalu na Polaków.
   Według tego źródła Polacy są na 24. miejscu na świecie, jako użytkownicy aktywni. Możemy się również dowiedzieć, że z fb korzysta więcej kobiet, niz mężczyzn, a średni wiek przeciętnego użytkownika mieści się w przedziale 18- 24.Informacje te nie są dla mnie zaskoczeniem. Zaskakujące natomiast jest to, że średnio użytkownik ma 109 znajomych. Nie wiem jak wygląda to u Was, ale patrząc na liczbę znajomych moich znajomych- jest ona zazwyczaj 3-4 razy większa niż podają te badania. 
   Przeanalizujcie sobie ten obrazek, czekamy na Wasze zdanie na ten temat!




Podaje także link, do obrazka: http://kwejk.pl/obrazek/687863/facebook.html

wtorek, 22 listopada 2011

" Nie przyjmuj zaproszenia od nieznajomego"- nowa akcja PCK

   Polski Czerwony Krzyż ruszył z akcją " Nie przyjmuj zaproszenia od nieznajomego". Akcja ta zwraca uwagę na zagrożenie zarażenia HIV poprzez bliski kontakt z nowopoznaną osobą. Hasło akcji nawiązuje do znajomości wirtualnych, internetowych np. na portalach takich jak facebook. Mało tego, cała akcja toczy się głównie na facebooku. Akcji towarzyszy również strona internetowa, gdzie można uzyskać informacje na temat wirusa HIV oraz kampanii „Nie przyjmuj zaproszenia od nieznajomych”:  www.pck.pl/aids
   Chwytem ze strony PCK jest utworzenie fikcyjnego konta bohaterki, od której możemy dostać zaproszenie. Podstawą do przyjęcia zaproszenia ma być jej wygląd. W ten sposób PCK chce nas przestrzec przed podejmowaniem znajomości tylko ze względu atrakcyjności drugiej osoby. Jeśli osoba przyjmie zaproszenie Ali, głównej bohaterki akcji, to będzie mógł zobaczyć na jej tablicy film, zatytułowany " Pamiętasz jak się poznaliśmy?".
    Wrzucamy tu link do filmiku, przekonajcie się sami jak się kończy!

poniedziałek, 21 listopada 2011



   Jechałam do koleżanki tramwajem nr 11, a z powodu tłumu zmuszona byłam przykleić się do szyby oddzielającej kabinę motorniczego. Z powodu braku jakiejkolwiek innej rozrywki zaczęłam obserwować pulpit pojazdu, całkiem zainteresowana ilością światełek, guziczków, dzwoneczków i przełączników, jakie się tam znajdowały. Na jednym z przystanków zauważyłam mamę stojącą z dzieckiem, które podobnie, jak ja, przyglądało się temu, czym zajmuje się Pan Motorniczy, tyle, że z zewnątrz. Kiedy tramwaj ruszył, Pan Motorniczy wychylił się i pomachał dziecku, co wywołało uśmiech, jaki możemy zaobserwować jedynie na twarzy "małego człowieka przeżywającego właśnie jedną z ogromnych przygód w wielkim świecie?. Pomyślałam wtedy, że Pan po drugiej stronie szyby musi być ciekawą osobą, skoro ok. 18-tej, kiedy wszyscy są już tak zmęczeni pracą lub zmęczeni po pracy, że robią, co mogą by nie widzieć innych ludzi dookoła, a on zauważył małe dziecko przyglądające się mu przez drzwi tramwaju i mu po prostu pomachał. Ludzie na ogół zachowują się tak, jakby nawet taki gest kosztował ich niewyobrażalne pokłady energii. Pochłonięta myślami o kondycji natury ludzkiej w dzisiejszych czasach, nie zauważyłam, że jesteśmy zaledwie jeden przystanek przed FATem, gdzie wysiadam. Ocknęłam się dopiero, gdy zorientowałam się, że podejrzanie długo nie ruszamy. Skierowałam z powrotem uwagę na Pana Motorniczego, który otworzył swoje drzwi i czekał, aż przejeżdżające równolegle do tramwaju auta się zatrzymają. Wyczekawszy w miarę bezpieczny moment, przebiegł przez ulicę i podszedł do siedzącej na przystanku dziewczyny. Zaintrygowana obserwowałam tę scenę, zastanawiając się, o co tym razem chodzi, kiedy zauważyłam, że na ławce obok leży plecak... W tym momencie wiedziałam już, że Pan Motorniczy jest po prostu Bohaterem. Nie mogłam słyszeć, o czym rozmawiają, ale gdy dziewczyna pokręciła przecząco głową, a Pan Motorniczy podszedł do ławki i zabrał plecak, upewniłam się, że naprawdę jest Bohaterem. Gdy po chwili ja wysiadłam z tramwaju i czekałam na zielone światło, spojrzałam na Pana Motorniczego, który uśmiechnął się życzliwie i pokazał na migi, że to ja pierwsza będę miała zielone światło, a on razem z tramwajem będzie czekał. Odpowiedziałam najszerszym i najszczerszym uśmiechem, jakim człowiek może uśmiechnąć się tylko mimowolnie, pomachałam mu moją włochatą rękawiczką i postanowiłam, że od dziś, kiedy tylko będę miała zamiar jechać tramwajem nr 11, będę nosić ze sobą własnoręcznie zrobione kanapki, by móc kiedyś poczęstować nimi Pana Motorniczego.

Typy użytkowników Facebooka


   Przeglądając jeden z najbardziej popularnych portali społecznościowych  - kwejk.pl, natknęłam się na ciekawą rzecz. Trafiłam na tekst mówiący o podziale na "Typy użytkowników Facebooka". Szczerze mówiąc zainteresował mnie on z kilku względów. Głównym powodem jednak, było to, że sama jestem użytkowniczką tego właśnie portalu. Ten tekst, mimo, że nie jest napisany „książkowo” i tak naprawdę, nie odkrywa niczego nowego, to daje nam szersze spojrzenie na społeczeństwo facebooka. Po przeczytaniu go, sama zaczęłam się zastanawiać, jaki typ użytkownika reprezentuję, a jakie typy przedstawiają moi znajomi. Zabawne jest to, że po przeanalizowaniu każdego z owych typów, zaczęłam sama przypisywać moich znajomych właśnie do nich i wielu z nich wyraźnie pasowało do opisu. Myślę, że nawet żartobliwie nazwaną Face-Bukę uda się odnaleźć w liście znajomych każdego z nas.
   Ten tekst dał mi do myślenia, nie tylko z opisanego powyżej punktu widzenia. Czytając go, można sobie po raz kolejny uświadomić jak ogromną rolę odgrywa facebook. Jeżeli ludzie tworzą tego typu wpisy, to muszą to analizować, obserwować i zastanawiać się nad tym. Ktoś musiał poświęcić na to swój czas, żeby o tym napisać i załączyć to na stronę. Wskazuje mi to znów na "ważność" facebooka.
   Przeraża mnie tylko fakt, że jeżeli cywilizacja będzie szła w tą stronę, to o facebooku i jego typach użytkowników, nie będziemy czytali tylko w portalach takich jak wspomniany wcześniej kwejk, czy demotywatory. Ludzie zaczną pisać o nich książki, a studenci będą pisali o nich prace. Wykładowcy będą podawali to, jako źródło typów zachowań, a za kilkanaście lat nasze dzieci będą musiały uczyć się o tym, w którym roku powstała dana strona i jakie typy społeczeństwa w niej występowały. Pisząc to sama sobie uświadamiam, że trzeba z tym odrobinę przystopować, bo będziemy żyli z przewagą wirtualnego świata nad światem realnym.

21 listopada - Światowy Dzień Życzliwości


Czy Ty byłeś dziś miły dla swojej rodziny, sąsiadów, kolegów, koleżanek, nieznajomych w tramwaju? Uczyniłeś w ich stronę jakiś życzliwy gest? Jeśli nie, to masz jeszcze trochę czasu! Mianowicie 21 listopada jest Dniem Życzliwości. Podejrzewam, że nikt z nas nie zastanawia się zbyt często nad tym, czy jest wystarczająco miły, życzliwy dla ludzi ze swojego otoczenia. Skąd to się bierze? Myślę, że z braku czasu, ciągłego pośpiechu, życia w biegu. W dzisiejszym zapracowanym świecie, ludzie raczej spontanicznie i sporadycznie przejawiają swoją empatię wobec innych. Myślę, że gdyby każdy z nas był trochę milszy i wyrażał więcej zrozumienia dla codziennych problemów, każdego ranka, czy to w pracy czy szkole, a później w ciągu całego dnia, to żyłoby się nam łatwiej. Wystarczy zwykły uśmiech w aurobusie, a nie ciągłe pomrukiwanie pod nosem na innych i podróż od razu zrobiłaby się milsza, a uśmiech zapewne zostałby odwzajemniony.
Zatrzymajmy się czasem i zastanówmy - jeśli wykażemy choć trochę inicjatywy, nasze słowa, gesty na pewno zostaną odwzajemnione, a na twarzy od razu pojawi się uśmiech :) Warto się wysilić, bo możemy zyskać więcej, niż satysfakcję z tego, że byliśmy względem kogoś życzliwi...

A tutaj filmik z poprzednich lat - tak wrocławianie obchodzili Dzień Życzliwości :)

„Blondyneczka sprzeda cnotę”


W Internecie mnóstwo jest ogłoszeń dziewczyn chcących sprzedać swoją cnotę. Reklamują się jako piękne kobiety o obfitym biuście, długich nogach i zgrabnej pupie. Nie chcą związków, chcą jedynie oddać swoje dziewictwo za sowite wynagrodzenie.
Zatrważające jest to, że mężczyźni ustawiają się w kolejce by pomóc dziewczynom w „ich problemie”. Jednak co popycha je do tego, by zamiast w „realu” znaleźć odpowiedniego partnera, szukają go w Internecie? Czy są tak zdesperowane, czy też tak żądne wrażeń i adrenaliny?
Co ciekawe, coraz młodsze dziewczyny chcą się oddać za pieniądze i tu pojawiają się kolejne pytania. Mianowicie czy jednorazowe sprzedanie swojego ciała, to już prostytucja czy jedynie niewinna zabawa? A może jest to po prostu chęć poczucia się dorosłym? Zaimponowanie rówieśnikom?
Bez względu na to, co kieruje dziewczynami zamieszczającymi takie ogłoszenia w Internecie, należy pamiętać, że ich adresatami są przeważnie starsi, napaleni mężczyźni, lubiący „młode ciałka”. I z pozoru niewinne spotkanie może mieć bardzo poważne konsekwencje. 

środa, 16 listopada 2011

Żebracy- ludzie biedni czy bogaci?

                        
                    Jest zimny listopadowy dzień. Idę do centrum handlowego i pod jednym z podziemnych przejść widzę około trzydziestoletnią kobietę (Cygankę) z dwojgiem malutkich dzieci. Proszą przechodniów o pieniądze na jedzenie. Maluchy są brudne i ubrane w stare, powyciągane ubrania. Przystaję. Wzbiera we mnie współczucie i zadaję sobie pytanie: „dlaczego jedni mają wszystko, są bogaci i wydają pieniądze na bzdury, podczas gdy tak wielu ludziom brakuje nawet na chleb?! Gzie jest sprawiedliwość?”.
                    Nagle za plecami słyszę komentarz, który wyrywa mnie z zamyślenia: „Pieprzone żebraki! Zamiast wziąć się za uczciwą robotę, przesiadują tu całymi dniami i nic nie robią!”. Obracam się i widzę ponad sześćdziesięcioletnią kobietę wypowiadającą te słowa. Jestem szczerze zaskoczona postawą starszej pani, jej brakiem współczucia więc postanawiam z nią porozmawiać.
- Przepraszam, chciałabym panią o coś zapytać.
- Słucham? – widzę pełen niechęci wzrok kobiety.
- Właściwie dlaczego nazywa pani tych ludzi „pieprzonymi żebrakami”? Nie jest pani szkoda dzieci?
- Pani, oni tu dzień w dzień wystają, żebrzą a potem po restauracjach chodzą. Wiem, bo już nieraz ich widziałam. I kogo tu żałować ?! To raczej mnie powinno być ludziom szkoda!
- Dlaczego?
- Bo to ja jestem biedną emerytką. Mam 900 zł. miesięcznie  i muszę za to przeżyć. Czasem to i moim dzieciom pomagam finansowo. I co?! Mnie nikt nie żałuje. Nikt mi nie pomaga, a ja całe życie jak wół harowałam, żeby na starość nic z tego nie mieć. Jakbym mogła, to poszłabym jeszcze gdzieś dorobić, ale nie mam już siły, za stara jestem. A ta żebraczka młoda i zdrowa kobieta nic nie robi, a i tak ma dużo pieniędzy, bo wie pani, ludzie są naiwni. Widzą dziecko i od razu portfel otwierają.
- Dziękuję pani bardzo za rozmowę.
                    Kobieta odchodzi, a ja nie wiem co powiedzieć. Jednak dało mi to do myślenia. Może faktycznie Cyganka z przejścia właśnie tak zarabia na życie? Żeruje na współczuciu i naiwności ludzkiej?
                    Wracam do domu, ale nie daje mi to spokoju. Postanawiam sprawdzić następnego dnia czy ta kobieta nadal tam jest.
                    Gdy docieram na miejsce zaczyna padać. Robi się strasznie zimno. Mimo tego, ku mojemu zdziwieniu, kobieta z dziećmi zajmuje to samo miejsce, co poprzedniego dnia. Przystaję więc, by chwilę poobserwować reakcje przechodniów. Niektórzy przechodzą obojętnie, inni zatrzymują się i wrzucają pieniądze do białego pojemnika po margarynie.
                    Po kilku minutach mija mnie młoda kobieta z około trzyletnim synkiem. Maluch trzyma w rączce dwuzłotową monetę, Którą następnie wrzuca do pojemniczka. Widząc to, podchodzę do kobiety i pytam dlaczego właściwie dała im te pieniądze?
- Widzi pani, ja nie wierzę w tą ich biedę, bo prawdopodobnie mają więcej pieniędzy niż ja, ale małe dziecko chłonie wszystko jak gąbka i dlatego w ten sposób chcę nauczyć synka współczucia i przede wszystkim zaszczepić w nim umiejętność reagowanie na ludzką krzywdę. Nie chciałabym, żeby przeszedł kiedyś obojętnie koło kogoś, kto będzie potrzebował pomocy.
                    Moja rozmówczyni odchodzi, ale ja nadal przyglądam się żebrakom z daleka. Mam mieszane uczucia. Idę więc do niewielkiego sklepiku w podziemnym przejściu, aby zapytać ekspedientki o tą rodzinę.
- Witam! Chciałabym porozmawiać o tej Cygance z dziećmi…- nie kończę pytania, bo przerywa mi jedna z ekspedientek.
- Proszę pani, nawet nie warto sobie nimi głowy zawracać. Oni są tak samo biedni jak Bill Gates (śmiech). Siedzą tu po 8- 9 godzin dziennie, a potem idą do centrum handlowego na zakupy czy na obiad. Widzimy ich tu przecież przez cały tydzień. A jak pada deszcz, tak jak dziś, zarabiają jeszcze więcej, bo każdemu szkoda dzieci, które stoją na zimnie i są całe przemoczone.
                    Do rozmowy włącza się druga z ekspedientek.
- Podobno zbierają na jedzenie, a ja gdy zaczynałam tu pracować i jeszcze ich nie znałam, zrobiło mi się zwyczajnie żal taj rodziny. Kupiłam w hipermarkecie chleb, masło, szynkę i kilka innych rzeczy. Ale kiedy im to zaniosłam, ta Cyganka zrobiła mi straszną awanturę, że to jedzenie mogę „sobie wsadzić”. Czułam się wtedy strasznie, przez chwilę myślałam nawet, że ją tym uraziłam, ale przez to, że tak krzyczała, przechodnie patrzyli na mnie, jakbym co najmniej chciała ją okraść. Dlatego postanowiłam, że już nigdy takim nie pomogę.
                    Zaczynam zastanawiać się czy w stosunku do każdego napotkanego człowieka mam zachowywać się nieufnie? Czy każdemu mam odmówić pomocy? Postanawiam zapytać o jeszcze jedną rzecz:
- A co jeśli ktoś naprawdę będzie potrzebował pomocy?
- Ja już nie mam zaufania do takich ludzi. Nigdy niewiadomo kto jej potrzebuje, a kto nie.- Mówi ekspedientka- Niestety przez takich jak oni, przechodzi się obojętnie obok prawdziwej biedy.
                  Dziękuję kobietom za rozmowę, i kiedy zbliżam się do wyjścia jedna z nich mówi:
- Proszę poczekać jeszcze parę minut, bo nasi Cyganie zaraz kończą pracę, a wtedy sama pani zobaczy, co miałyśmy na myśli.
                    Wychodzę, staję przy schodach i czekam. Po jakichś dwudziestu pięciu minutach, matka z dziećmi opuszcza swoje stanowisko pracy i zmierzają w kierunku wejścia do centrum handlowego. Postanawiam iść za nimi. Wchodzą do budynku po czym skręcają do toalety. Siadam więc na ławce i obserwuję drzwi. Kieruje mną zwykła ciekawość. Po kilkunastu minutach wychodzą- nie wierzę własnym oczom. Matka – jeszcze chwilę wcześniej brudna i niedbale ubrana- ma teraz na sobie piękną spódnicę w kwiaty, buty na obcasach, czerwoną bluzkę i pięknie skrojony żakiet. A wszystko uzupełnione kilogramami złotej biżuterii. Dzieci natomiast, są wystrojone w markowe ciuchy i buty Nike. Idą do jednej z droższych kawiarni w tym centrum.
                    Wychodzę. Wracam do domu. To, co przed momentem zobaczyłam nie mieści mi się w głowie. Jeszcze wczoraj z całego serca współczułam tym ludziom, a dziś mam nadzieję, że wszyscy będą przechodzić koło nich obojętnie. Bo niestety natura człowieka jest taka, że gdy raz się do czegoś zrazimy, już nigdy w życiu nie zrobimy tego samego. Teraz przechodząc koło kogoś biednego, kto faktycznie nie będzie miał ani grosza, nie wrzucę do jego pojemniczka pieniędzy, bo przed oczami będę miała tych bogatych żebraków, którzy zarabiają na ludzkiej dobroci i naiwności.


wtorek, 15 listopada 2011

11.11.11 - zagadkowy listopad


11 LISTOPADA 2011 ROKU - wydawałoby się, że to data, która powinna kojarzyć nam się z zadumą, szacunkiem dla walczących o Wolną Ojczyznę. W rzeczywistości jednak Dzień Niepodległości stał się swoistą karykaturą wartości obywatelskich - obchody zamieniły się w teatrzyk.
Marsze Pokoju, Wiece Niepodległości, Pochody 11 Listopada, czyli z założenia spotkania jednoczące Naród, przybrały postać spektakularnych aktów wandalizmu. Można odnieść wrażenie, że wydarzenia te zostały sprowokowane przez media i wykonane na ich „zlecenie”. Dodatkowo dziennikarze prowokowali swoją obecnością uczestników marszy, szukając sensacji i gorącego tematu, który da im świetny materiał. 

Z jednej strony Obchody 11 Listopada pokazano Nam jako zamieszki, rozruchy, ale z drugiej strony miały one wydźwięk pozytywny. Ludzie na serwisach społecznościowych licznie zamieszczali filmiki, fotografie, piosenki – upamiętniające ten historyczny moment Wyzwolenia Polski, np. Marka Kaczmarskiego – Mury runą. Miejmy nadzieje, że „mury runą” też między ludźmi innych poglądów. Nawet Google zmieniło barwy, oczywiście na biało-czerwone.
Multikino wprowadziło 11 listopada bilety za 11 zł, co mogło skojarzyć się z tym świętem, ale odwróciło to uwagę od uroczystych obchodów Dnia Niepodległości. Ludzie tłumnie ruszyli do kin, choć w inny sposób powinni „celebrować” symboliczną dla naszego kraju datę.
11 listopada to również pełno kolejnych teorii o końcu świata, które zawojowały Internet. Pojawiło się mnóstwo filmów, artykułów, przepowiedni, a zarazem sekt, które to wydarzenie „promowały”. Jednak większość internautów podeszła do tego z dużym dystansem, ponieważ niemal na każdym kroku spotykamy się z teoriami końca świata.
Właściwie czemu mają służyć Obchody 11 Listopada?